Wszyscy widzimy, jak rozwija się sztuczna inteligencja, chociażby poprzez rosnące możliwości translatora Google albo aplikacji typu deep fake. Coś, co kiedyś w ogóle nie przyszło nam do głowy, dziś jest zabawką dla każdego użytkownika Internetu. Rosnące możliwości aplikacji zmieniają także rzeczywistość gospodarczą, która coraz mocniej przekształca współczesny świat.
Dla każdego z nas jest chyba oczywiste, że żyjemy w czasach najszybszego postępu technologicznego w historii. Chociaż czasem w mediach przebija się jakiś viralowy news o sztucznej inteligencji albo bezwarunkowym dochodzie podstawowym, to te tematy pozostają często jeszcze w sferze spekulacji. Można chyba zaryzykować tezę, że problemem jest nadreprezentacja dających się ponieść fantazji optymistów oraz pesymistów. Często sprowadza to dyskusje do uznania, że każdy entuzjasta nowej technologii jest utopistą, a przeciwnik neoluddystą, który nie może pogodzić się ze zmianami. Ja natomiast chciałbym bez zbędnych emocji przyjrzeć się temu coraz to bardziej doniosłemu zjawisku. Nie sądzę, żebym w formie artykułu był w stanie wyczerpać tak złożony i interdyscyplinarny temat, jakim jest obecnie dokonujący się postęp technologiczny i jego wpływ na społeczeństwo, ale mam nadzieję, że garść informacji i refleksji pozwolą poszerzyć dyskusję o tym, jakie stanowisko powinniśmy zająć wobec dokonujących się przemian.
Czy jest się czego bać?
Niechęć, czy nawet strach przed postępem, towarzyszy człowiekowi od zamierzchłych czasów. Już starożytny grecki filozof Diogenes z Synopy zachęcał do porzucenia cywilizacji i zachowywania się jak zwierzęta. Z naporem pesymizmu mieliśmy do czynienia także w erze rewolucji industrialnej. Nie wszystkie obawy ludzi z tamtych lat sprawdziły się, a inne wydają się dziś groteskowe. Mimo to sceptycy nadal dają o sobie znać. Wystarczy wspomnieć Teda Kaczynskiego, który w swoim manifeście wieścił upadek społeczeństwa przemysłowego. Oprócz naturalnego lęku przed nieznanym, jesteśmy karmieni przez kulturę różnymi wizjami buntu maszyn, które zwrócą się przeciw nam i dzięki większej inteligencji wygrają. Skoro komputer potrafi wygrać z mistrzem szachów, to dlaczego nie miałby być w przyszłości zdolny do wygrania wojny?
Czy jest się jednak czego obawiać? Okazuje się, że wątpliwości nie są jedynie domeną fantastów oraz paranoików. W 2014 roku w gazecie „The Independent” ukazał artykuł traktujący o sztucznej inteligencji autorstwa profesora fizyki Stephena Hawkinga, profesora informatyki Stuarta Russella oraz profesora fizyki Maxa Tegmarka. Naukowcy przestrzegają w nim przed szybkim rozwojem AI. W treści możemy odnaleźć także sugestie, że taka sztuczna inteligencja mogłaby „przechytrzyć rynki finansowe, przewyższać nas inteligencją, przejąć nad nami kontrolę, a nawet stworzyć broń, której nie jesteśmy w stanie zrozumieć”. Dodatkowo autorzy zaznaczają, że uznanie ich konstatacji za science fiction może okazać się „największym błędem w historii”. Mimo że ta dziedzina rozwija się dość szybko, to obecne zdolności wskazują, że potencjalna możliwość stworzenia czegoś, co mogłoby w jakiś sposób przypominać taki superinteligentny komputer, jest kwestią dalszej przyszłości. Jak podaje Martin Ford, z wyników badań przeprowadzonych wśród naukowców zajmujących się sztuczną inteligencją wynika, że 42% badanych uważa, że myśląca maszyna pojawi się do 2030 roku. 25% natomiast uważa, że nastąpi to najpóźniej do 2050 roku. 20% wskazało na rok 2100, a zdaniem 2% w ogóle do tego nie dojdzie. Oczywiście te kwestie zostają w pewien sposób poza naszym horyzontem, a odpowiedzialność za bezpieczeństwo sztucznej inteligencji spoczywa głównie na naukowcach. Warto jednak uwrażliwiać siebie na potencjalne niebezpieczeństwo.
Chciałbym jednak podjąć refleksję dotyczącą bardziej praktycznych kwestii, które już dzisiaj zaczynają nas dotykać. Powracającym problemem, związanym z postępem technologicznym, jest obawa o utratę miejsc pracy. Postęp technologiczny prowadzi oczywiście do zaniku niektórych zawodów, co rodzi z jednej strony opór ludzi związanych z danym zawodem, a z drugiej niepewność o kolejne miejsca pracy. Posługując się przykładami historycznymi liberałowie często próbują dowodzić, że nie ma się czego obawiać, gdyż nowe technologie tworzyły nowe miejsca pracy i nowe potrzeby. Ciężko nie odnieść wrażenia, że takie spojrzenie jest nieco idealistyczne. Postęp technologiczny nie przebiega równomiernie w swoich skutkach. O ile można się zgodzić, że wynalezienie maszyn produkcyjnych znacznie zwiększyło liczbę miejsc pracy ze względu na znaczne zwiększenie możliwości podażowych, to np. wprowadzenie pralki albo zmywarki znacznie zmniejszyło ilość wymaganej pracy przy niewielkim zwiększeniu miejsc pracy. Analiza Oxford University podaje, że przez automatyzację i cyfryzację zagrożona jest niemal połowa miejsc pracy. Analitycy Banku Światowego przewidują, że w niektórych krajach rozwijających się, mimo że ten proces będzie wolniej postępować, to może okazać się bardziej dotkliwszy, gdyż może objąć nawet 85% miejsc pracy. Chociaż wydaje się to odległą perspektywą, to możemy już zaobserwować pierwsze oznaki nadchodzących zmian. W 2010 roku „Washington Post” podał informację, że w pierwszej dekadzie XXI wieku w USA nie stworzono żadnych nowych miejsc pracy. Jest to symptomatyczna sytuacja, gdyż jednocześnie mogliśmy obserwować średni roczny wzrost amerykańskiej produkcji na poziomie 2,5%. Bardziej pobudzającym wyobraźnię przykładem, może być fabryka tekstyliów Parkdale Mills w Południowej Karolinie, która w 2013 roku zatrudniała 140 pracowników. 30 lat wcześniej ten sam poziom produkcji wymagał od przedsiębiorstwa opłacenia 2000 pracowników. Warto również zaznaczyć nierówny wzrost wynagrodzeń względem produkcji w Stanach. Od roku 1950 do 2010 łącznie produkcja wzrosła o 254%, natomiast wynagrodzenie w tym samym czasie wzrosło jedynie o 113%. Nie jesteśmy oczywiście w stanie w pełni przewidzieć, czy nie pojawi się jakaś nowa technologia, która zrewolucjonizuje rynek przez stworzenie zupełnie nowych wielu miejsc pracy. Nie należy oczywiście tego wykluczać, ale możliwości zaspokajania takich potrzeb mogą rosnąć słabiej niż popyt na pracę. Największym problemem automatyzacji jest jednak fakt, że najbardziej narażone są zawody, które wymagają niewielkich albo średnich kwalifikacji.
Tempo procesu
Należałoby postawić pytanie, jak szybko rozwija się automatyzacja. Według raportu międzynarodowej federacji robotyki liczba zamówień na roboty przemysłowe w latach 2000-2012 wzrosła o 60%. Dobrym przykładem może być rozwój autonomicznych samochodów. Kiedy 13 marca 2004 roku odbyły się pierwsze wyścigi autonomicznych samochodów, to mimo nagrody w wysokości miliona dolarów żaden pojazd nie ukończył wyścigu. Obecnie natomiast firma Waymo wprowadza na rynek Arizony usługę autonomicznej taksówki. Chociaż samochody bez kierowców nadal budzą obawy połowy Amerykanów, którzy deklarują, że nie wsiądą do takiej maszyny, to z testów wstępnych firmy wynika, że do kolizji dochodzi raz na pół miliona kilometrów. Wiele wskazuje, że automatyzacja dotknie bardzo wielu płaszczyzn naszego życia i właściwie prawie każdego powszechnego zawodu. Sztuczna inteligencja coraz śmielej wchodzi także do rolnictwa. Mimo że istnieją już maszyny, które dzięki rozpoznaniu koloru zbierają dojrzałe truskawki, to automatyzacja rozwija się najprężniej, gdzie mamy do czynienia z twardym plonem jak orzechy albo daktyle. W Kalifornii zatrudnienie w rolnictwie w pierwszej dekadzie XXI wieku spało o 11%, mimo odnotowania ogromnego wzrostu wspomnianych upraw.
Sądzę jednak, że nie tylko pracownicy niebędący specjalistami mają się czego obawiać. Rozwój techniki oczywiście stworzy nowe miejsca pracy dla fachowców, ale może je też dość szybko zabrać. Dającym do myślenia przykładem może być wykorzystywana przez Facebook aplikacja Cyborg, która monitoruje oraz czasem sama naprawia dziesiątki tysięcy serwerów, dzięki czemu jeden technik może nadzorować 20 000 komputerów. W przyszłości także miejsca pracy związane z medycyną mogą nie być w pełni bezpieczne. To, na co człowiek musi poświęcić wiele lat nauki i pieniędzy, maszyny mogą robić wiele efektywniej. Badania z zakresu radiologii z 2008 roku wykazują, że sztuczna inteligencja może równie efektywnie zastępować drugiego specjalistę analizującego wyniki mammografii. Branża kreatywna będzie istnieć zapewne tak długo, jak długo będzie istnieć człowiek, ale także tu popyt na profesjonalne usługi z tego zakresu może dotknąć automatyzacja. Już dziś tacy giganci jak Forbes wykorzystują program do pisania artykułów na tematy z zakresu polityki, biznesu czy sportu. Czas, w jakim program tworzy artykuł, to średnio 30 sekund. Umiejętności maszyn z zakresu tworzenia sztuki oraz oddawania weń emocji, także sukcesywnie się zwiększają, czego przykładem może być program Iamus, tworzący kompozycje muzyczne, które już są komercyjnie sprzedawane.
Co robić?
Spadek znaczenia tradycyjnej siły roboczej oznacza oczywiście wzrost znaczenia najbogatszych, którzy już nie muszą się martwić ewentualnymi strajkami albo wahaniami na rynku pracy. W opublikowanej w 2013 roku analizie ekonomista Emmanuel Saez dowodzi, że 95% ogólnego dochodu w latach 2009-2012 trafiło do 1% najbogatszych obywateli USA. Nie sposób zanegować osiągnięć rozwoju technologii. Sądzę, że nie ma szczególnego sensu utrzymywania pracowników kopiących łopatą, gdy możemy użyć do tego samego zajęcia koparki. Receptą na ten trend w przyszłości może być postulowany przez lewicę bezwarunkowy dochód podstawowy. Ciężko jednak nie zwracać uwagi na zastrzeżenia, które podnosi prawica, że dawanie za nic pieniędzy może działać demoralizująco na ludzi, którzy nadal żyją w realiach globalnej rywalizacji. Być może odpowiedzią na ten spór będzie tworzenie etatów w sporcie zawodowym oraz nauce. Skoro można płacić za samo posiadanie dziecka, to dlaczego nie płacić za naukę medycyny, chemii, fizyki i innych potrzebnych dziedzin?
Zaprezentowana powyżej garść informacji pokazuje, że automatyzacja staje się coraz istotniejszym zagadnieniem dla życia społecznego i gospodarki, a zatem potrzebuje dalszego rozwinięcia oraz zapewne w przyszłości szerszej debaty publicznej, na którą powinniśmy być najlepiej przygotowani.
Patryk Okoniewski
Artykuł ukazał się w nr 24. „Polityki Narodowej”.
Wybrana literatura:
C. B. Frey, M. A, Osbourne, The future of employment: how susceptible are jobs to computerisation?, http://www.oxfordmartin.ox- .ac.uk/downloads/academic/The_Future_of_Employment.pdf
Digital Dividends. World Development Report 2016, Washington DC 2016, http://documents.worldbank.org/curated/ en/896971468194972881/pdf/102725-PUB-ReplacementPUBLIC.pdf
M. Ford, Świt robotów. Czy sztuczna inteligencja pozbawi nas pracy?, Warszawa 2017.