Mało kto w naszym kraju ma tak duży wpływ na wzrost zainteresowania geopolityką jak dr Jacek Bartosiak, który od mniej więcej dwóch lat w swoich licznych, dostępnych w internecie wystąpieniach, obrazowo nakreśla to, jak na mapie świata ścierają się interesy potęg. W związku z tym nie dziwi fakt, że pierwsza książka Bartosiaka, którą stanowi rozszerzenie jego pracy doktorskiej, cieszy się tak dużą popularnością.
Wydaje się, że pytanie o to, jakie ma być nasze stanowisko wobec samego faktu ewolucji porządku na świecie w kierunku wielobiegunowości jest mało zasadne, gdyż przemiany te po prostu postępują i nad Wisłą akurat na to nie mamy wpływu – nawet jeśli przyjąć śmiałe założenie, że dotychczasowa architektura ładu międzynarodowego odpowiadała naszym potrzebom. Świat staje się wielobiegunowy, czy nam się to podoba czy nie. Należy to zaakceptować, szukając w nowej rzeczywistości korzystnych dla nas dróg realizacji narodowych interesów. Sytuacja z lat 90-tych, kiedy USA było niekwestionowanym światowym hegemonem staje się nieaktualna. „Nic już nie jest takie samo”, stwierdził kiedyś Bartosiak. Dzieje się tak głównie w wyniku wzrostu znaczenia Chin – to temu zagadnieniu, a przede wszystkim amerykańskim próbom uporania się z nim poświęcona jest książka „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”.
Amerykanie mają się czego obawiać. Rozrost chińskiej potęgi jest przecież imponujący. Bartosiak pisze: „W roku 1980 Chiny notowały wielkość gospodarki odpowiadającą 10% PKB USA według parytetu siły nabywczej (PPP), a jedynie 7% PKB według kursu dolara i równowartość 6% wartości eksportu amerykańskiego. Ówczesne rezerwy walutowe Pekinu stanowiły jedynie jedną szóstą rezerw amerykańskich. W 2014 roku wszystko wyglądało już zupełnie inaczej: wielkość gospodarki chińskiej wynosiła już 101% PKB gospodarki Stanów Zjednoczonych, a więc chińska gospodarka była większa, stosując parytet siły nabywczej (PPP); według kursu dolara stanowiła równowartość 60% gospodarki USA, przy czym wartość eksportu stanowiła 106% eksportu USA. Pekin dysponował też na koniec 2016 roku rezerwami walutowymi, które były 28 razy większe niż amerykańskie”. Taki skok gospodarczy jest ewenementem w skali historii świata, a przecież mówimy tu o procesie, który będzie trwał dalej, nawet jeśli w kolejnych latach zwolni – czego świadkami już jesteśmy. W sytuacji przeniesienia się punktu ciężkości handlu światowego w rejon zachodniego Pacyfiku wzrastające aspiracje Chin muszą przyczyniać się do przewartościowania dotychczasowych stosunków. W sposób jasny uderza to w interesy dotychczasowego hegemona w regionie, jakim było morskie przecież – o czym się często zapomina – mocarstwo, Stany Zjednoczone. Osoba szukająca pogłębionej analizy tego procesu z pewnością znajdzie w książce Bartosiaka odpowiedzi na znaczną część nurtujących ją pytań.
Jak wspomniano, zasadniczy zrąb książki Bartosiaka poświęcony jest zarysowaniu amerykańskich prób odpowiedzi na pytanie jak uporać się z tak gwałtownym wzrostem roli Chin na świecie. Znajdziemy tu omówienie pojęć kluczowych dla amerykańskiej refleksji nad strategią działań na Pacyfiku, takich jak offshore balancing, onshore balancing czy przede wszystkim koncepcja wojny powietrzno-morskiej. Bartosiak opiera swój wywód na szerokiej bazie źródłowej, w tym m.in. na licznych przeprowadzonych osobiście z amerykańskimi analitykami rozmowach. Dużo miejsca zajmuje tu opis uwarunkowań geograficznych, położenia baz amerykańskich w regionie, a także tego jak odległości przekładają się na efektywność działań, na które potencjalnie mógłby zdecydować się Waszyngton. W tym zakresie praca wydaje niezastąpionym źródłem informacji, do tej pory niemal zupełnie nieobecnych w polskich debatach. Dla osoby zupełnie nieobeznanej w tej tematyce niektóre rozdziały mogą wydawać się wręcz trudnymi w przyswojeniu. Nieco inaczej rzecz się ma z wzmiankowanymi wyżej informacjami dotyczącymi polityki i rozwoju Chin, które przedstawione są w sposób bardziej ogólny. Generalnie rzecz biorąc, książka opisuje interesujące nas zagadnienie nadciągającego konfliktu (być może zbrojnego) głównie z perspektywy amerykańskiej, co zresztą należy uznać za przejaw uczciwego podejścia do problemu, jeśli uwzględnimy nieznajomość języka chińskiego przez autora.
Jak można się domyślić, bardzo wiele miejsca poświęcone jest projektowi „Nowego jedwabnego szlaku”, który zdaniem autora może przyczynić się do odwrócenia konsekwencji sięgającego XVI wieku dualizmu gospodarczego z granicą na Łabie, kiedy to na skutek odkryć geograficznych Europa Wschodnia przestała nadążać za Zachodem. Bartosiak widzi tu ogromną szansę dla krajów takich jak Polska czy położona razem z nią na pomoście bałtycko-czarnomorskim Ukraina. Problem ten jest zaledwie zarysowany, co nie powinno dziwić jeśli weźmiemy pod uwagę tematykę pracy. Z drugiej strony daje pojęcie o tym jak istotna jest ona również dla naszego regionu.
Interesującym wątkiem poruszanym przez Bartosiaka są osobiste ambicje i przekonania obecnego prezydenta Chin Xi Jinpinga. Autor książki nie waha nazwać się go nacjonalistą, „oczytanym w chińskiej literaturze i historii”, człowiekiem o dużej charyzmie, przekonanym o własnej misji uczynienia Chin supermocarstwem. To właśni Xi Jingping ma być tym, który po kilku dekadach skłonny jest zarzucić „zasadę 28 znaków” wdrażaną od czasów Deng Xiaopinga, opierającą się na nieprowokowaniu USA i cichym wzrastaniu w siłę. Dzisiejsze Chiny mają być na tyle potężne, by móc odrzucić pozory. Doskonały przykład tego jak na kształtowanie się stosunków międzynarodowych wpływa nie tylko geografia, ale i cechy jednostek.
Można mieć do autora pretensje o to, że przy omawianiu niektórych zagadnień bywa zdawkowy. Przykładowo, biorąc pod uwagę ogromny potencjał i położenie państwa, względnie mało miejsca poświęca roli Indii. Podobnie jest np. z leżącymi w „pierwszym łańcuchu wysp” Filipinami, wcześniej sojusznikiem USA, których prezydent Rodrigo Duterte wykonał w ostatnich miesiącach wiele ruchów w kierunku ocieplenia stosunków z Chinami. Z drugiej strony są zagadnienia, które – zważywszy na obszerność tematu analizowanego w pracy – omówione są wyczerpująco m.in. istotna rola Australii w potencjalnym konflikcie czy znaczenie kluczowej dla całego zagadnienia cieśniny Malakka, przez którą dziennie przechodzi 25% wartości całego łącznego handlu światowego. Ogrom materiału, który przeanalizować musiał autor, jak i wieloaspektowość sprawy, z pewnością skłaniały go na wielu etapach do potraktowania tego czy innego problemu bardziej pobieżnie – być może należy zdać się tu na jego intuicję. Merytorycznie praca stanowi wielkie wydarzenie na rynku wydawniczym i z pewnością będzie znaczącym punktem odniesienia dla wielu kolejnych analiz. Atutem jest również wzmocnienie prezentowanych tez szeregiem analogii historycznych, przytaczanych przez Bartosiaka.
Atrakcyjność publikacji wzmacnia dodatkowo forma wydania. Praca opatrzona jest znaczną liczbą map, bardzo pomocnych w pełniejszym zrozumieniu treści. Osobom skłonnym zgłębiać temat mocniej z pewnością pomogą liczne przypisy i rozbudowana bibliografia. Na końcu książki zamieszczono aneks zawierający objaśnienie istotnych, używanych przez autora pojęć z zakresu geopolityki i amerykańskich koncepcji strategicznych. Tym co może odstraszać jest wysoka cena, oscylująca wokół 70 zł.
Publikację należy polecić nie tylko ze względu na szczegółowe omówienie perspektyw rywalizacji mocarstw w najistotniejszym obecnie rejonie globu. Bartosiak pisze, że jednym z celów jego książki jest upowszechnienie wiedzy o prawidłach geopolityki. Co prawda na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat ukazało się kilka podręczników opisujących w sposób syntetyczny to szerokie zagadnienie[1], trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jest ono w Polsce mało znane. Twórcy polskiej geopolityki jak Wacław Nałkowski, Eugeniusz Romer czy Włodzimierz Wakar (o których w książce Bartosiak zaledwie wspomina, ale szeroko posiłkuje się ich myślą przy wielu okazjach) pozostają niemalże nieznani – tak jak nieznanymi są ich teorie przejściowości, pomostowości czy tranzytowości Polski. W tym sensie działalność Bartosiaka pełni istotną rolę dydaktyczną, przybliżając polskiemu czytelnikowi sposób myślenia o polityce międzynarodowej charakterystyczny – jak przekonuje nas autor – dla elit poważnych państw. Tym bardziej zachęcająco brzmią zamiary napisania kolejnej książki, tym razem o geopolityce naszego regionu, jakie powziął dr Bartosiak. Można się spodziewać, że będzie on rozwijał tu wzmiankowane powyżej wątki dotyczące wizji rozwoju polskiej siły w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak deklarował na jednym ze spotkań autor, „O wojnie” ma przygotować czytelnika do nowej lektury, dać mu niezbędną aparaturę pojęciową.
Reasumując, po ukazaniu się książki Bartosiaka trudno wyobrazić sobie w polskich warunkach zgłębienie zagadnienia rywalizacji o dominację na Pacyfiku bez sięgnięcia po nią. Jest to jednak pozycja pouczająca także dla osób niekoniecznie zainteresowanych akurat tym, kluczowym dziś dla świata, regionem. Wydaje się, że tok myślenia prezentowany przez autora winien sobie przyswoić każdy, kto w ogóle interesuje się polityką międzynarodową. Jest tak dlatego że w przeciwieństwie do wielu nadużywających tego terminu, dr Jacek Bartosiak faktycznie uczy tego, co zwie się realizmem.
Jakub Siemiątkowski
Jacek Bartosiak, „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, Warszawa 2016, ss. 624.
[1] Zob. C. Jean, Geopolityka, Wrocław 2007; A. Dybczyński (red.), Geopolityka, Warszawa 2013; L. Moczulski, Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni, Warszawa 1999 ; J. Mondry, Powrót Geopolityki. Ameryka, Europa i Azja w XX Wieku, Warszawa 2010; L. Sykulski, Geopolityka. Skrypt dla początkujących, Częstochowa 2014.
Artykuł ukazał się w nr 17. „Polityki Narodowej” (wiosna 2017 r.).